• Można obserwować, co dzieje się u nas! Egoizm, ksenofobia i niezwykle krótka pamięć. Trzydzieści pięć lat temu ogromna fala polskiej emigracji wylała się na Europę i Świat. W owym okresie dysponując tylko octem w sklepach energicznie szukaliśmy ratunku wśród wierzycieli naszego gigantycznego ówczesnego zadłużenia. W obu przypadkach uzyskaliśmy pomoc. Gdy w późniejszym okresie niektóre państwa, jak na przykład Austria, zamknęły przed nami granice bolało nas to. Łkaliśmy rzewnymi łzami, przed kamerami, że nie możemy zobaczyć Opery Wiedeńskiej, w rzeczywistości pozbawieni możliwości handlu na Mexico Platz. Dzisiaj, kiedy dzięki Europie jesteśmy krajem na zdecydowanie wyższym poziomie cywilizacyjnym, w momencie próby, odwracamy się do niej tyłkiem. To takie charakterystyczne dla nas nawiązanie do kwestii “solidarności”, która najlepiej prezentuje się w muzeum (w kształcie statku zresztą, który miał tę ideę wozić po oceanach). Mamy dołek demograficzny, nasze uniwersytety i szkoły świecą pustkami, a my nie jesteśmy skłonni solidarnymi być, mimo, że być może, zebralibyśmy tego korzyści w przyszłości. Kwintesencją tej tragicznej sytuacji był występ głupkowato uśmiechniętego megalomana, przywódcy partii rolników, największych bodajże benificjentów przystąpienia do Unii Europejskiej. Odżegnywał się on publicznie od przyjęcia tylko 2000 uchodźców do naszego kraju. Wstyd! Wstyd! Wstyd! Ale za chwilę, dla poratowania swoich notowań wyciągnie łapkę po kolejne euraski! I niech mi ktoś powie, gdzie się podziało to chrześcijaństwo, to miłosierdzie, to głodnego nakarmić spragnionego napoić… Obowiązują nowe przykazania: “fura, skóra, komóra, kontra gender, homo i in-vitro”. Z tym płyniemy do Świata! Czy te antyrosyjskie wstawki to część obowiązków w Polityce? Przecież nie istnieje żadna potrzeba “stawiania czoła Putinowi” poza może udawaniem przed Amerykanami, że jest się posłusznym ich poleceniom (jak to robią Niemcy), bo Rosja nikogo nie atakuje i nie prowokuje. To nie Rosja utrzymuje setki baz wojskowych na całym świecie, to nie Rosja uważa, że przemieszczanie wojsk jakiegoś państwa, w granicach tego panstwa, jest wyraźną prowokacją. Biorąc pod uwagę spadającą jakość zarzutów USA wobec panstw, które ów hegemon chce zaatakować (Irak, Libia…), to propaganda zdaje się być coraz mniej (im) potrzebna. Można wrzucić na luz i pozostać przyzwoitym człowiekiem.


    votre commentaire
  • „Jeśli ktoś nie do końca rozumie, na czym polega konflikt między Izraelem a Palestyną, powinien wybrać się do Hebronu.” Tak się składa, że należę do tych, którzy nie rozumieją, ale do Hebronu się nie wybieram. Zaczyna się od tego, że nie wiem gdzie jest Palestyna? Rzymianie nazwali Palestyną region, z którego wygnano Żydów. Brytyjski Mandat Palestyński mniej więcej pokrywał się z tym regionem. W dotychczasowej historii nigdy nie było żadnego państwa „Palestyna”. Określenie „Palestyńczyk” jest również bardzo niedawne. Początkowo tak nazywano Żydów osiadłych w Palestynie. Z przeznaczonego na „dom Żydów” Mandatu Palestyńskiego Brytyjczycy wykroili Transjordanię (dzisiejszą Jordanię) państwo, w którym 80 procent ludności stanowią Palestyńczycy (czytaj Arabowie pochodzący z regionu nazywanego Palestyną), ale są obywatelami drugiej kategorii. Judea i Samaria, nazywana przez Jordanię „Zachodnim Brzegiem” została przyznana jako część „domu Żydów”, którego uznanie okazało się trudniejsze niż uznanie niepodległości Jordanii. Jeśli wierzyć mapom wydawanym w krajach arabskich oraz przez Autonomię Palestyńską, Palestyna to dzisiejszy Izrael plus Zachodni Brzeg i Gaza. Nie wiem jak Pani rozumie konflikt między Izraelem i Palestyną? Powiada Pani, że wizyta w Hebronie pozwala to wszystko zrozumieć i po tej wizycie wszyscy będziemy mieli pełną jasność. Pisze Pani, że rząd Begina nie był entuzjastyczny jeśli idzie o to osiedle w Hebronie. To prawda. (Tu ukrywa sie drobny przyczynek do pytania, czy Konwencja Genewska ma w przypadku izraelskich osiedli na Zachodnim Brzegu zastosowanie, to ciekawa kwestia prawna, ale nie warto jej tu rozwijać, odsyłam do Kontorovicha). Nie wspomina Pani w swojej analizie historii okresu okupacji Zachodniego Brzegu przez Jordanię i dokonanej przez tę armie czystki etnicznej, czy to był zamiar, czy przeoczenie, bo o wojnie sześciodniowej Pani wspomina? Wydaje się Pani sądzić, że zrozumiała Pani konflikt Izrael- „Palestyna”. Pani narodowo-socjalistyczni towarzysze podróży, są o swoim zrozumieniu tego konfliktu całkowicie przekonani. Dlaczego według ciebie Żydzi mają stać ponad prawem? Dlaczego mamy tolerować ich przestępstwa w nielegalnie okupowanej przez nich Palestynie? Tylko dla tego, że oni kiedyś byli ofiarami? Idąc za twą logika, to murzyńscy przestępcy powinni być bezkarni w USA, jako potomkowie niewolników. Co ma II Wojna Światowa do usprawiedliwienia rasizmu i nietolerancji ze strony syjonistów? Dlaczego według ciebie to nie ma innej opcji niż kolonizacja Palestyny przez Żydów? Możesz to nam wyjaśnić? Przecież Niemcy też długo twierdzili, że nie ma dla nich innej opcji niż tylko Drang nach Osten!Holocaust nie musi polegać od razu na fizycznej eliminacji ludności. Może on polegać także na sprowadzeniu innego narodu do roli podludzi (ekonomicznie, politycznie i kulturowo), a istnieje także Holocaust moralny, czyli zniszczenie ducha danego narodu, a tego właśnie Żydzi dokonują w Palestynie!


    votre commentaire
  • Do Tunezji właśnie teraz należy jeździć! Celem terrorystów jest strach – jeśli z obawy o życie zmieniamy swoje plany, zwyczaje, codzienną rutynę, to oni wygrali. Nie można na to pozwolić, trzeba pokazać wszystkim potencjalnym naśladowcom, że terroryzm nie działa – czyli spędzić wakacje zgodnie z planem. Nawet jeśli wyda się to niektórym osobom niesmaczne i nie na miejscu. Masz tu 100% racji, jako że przy obecnym wykorzystaniu obecnie istniejących globalnych mocy produkcyjnych w mniej niż 50% (60% to jest zbyt optymistyczny szacunek), to nikt nie będzie w Tunezji inwestował w następne. Ponadto, to kraje niestabilne politycznie, takie jak Tunezja, nie przyciągają kapitału, a wręcz odwrotnie.

    I racja, że spory przyrost naturalny populacji błyskawicznie pochłonie powstające miejsca pracy, nawet gdyby w gospodarkę Tunezji ktoś zainwestował. A nawiasem, to rząd Tunezji w nią nie zainwestuje, gdyż po prostu nie ma z czego – na szczęście Tunezja jest dziś tak niestabilna, że nie ma ona co liczyć na pożyczki zagraniczne, a innych źródeł finansowania inwestycji to Tunezja przecież dziś nie ma.

    I zgoda, że kraje zależne głownie od turystyki są z natury są z natury niestabilne, uzależnione od kaprysów światowej koniunktury, zmieniających się gustów etc. a więc nie mogą one dać pewności bytu swojej populacji. Stabilna gospodarka musi opierać się bowiem na przemyśle przetwórczym oraz w mniejszym stopniu na rolnictwie. Przemysłu Tunezja w zasadzie nie ma, a rolnictwo ma też mocno przestarzałe. Kapitalizm rynkowy nie sprawdził się w kolejnym państwie świata…

    Porównanie z wizytą w domu zamordowanego członka rodziny nie pasuje do tunezyjskiej rzeczywistości bo sugeruje, że turyści są tam teraz niemile widziani. Jest dokładnie odwrotnie.


    votre commentaire


    Suivre le flux RSS des articles de cette rubrique
    Suivre le flux RSS des commentaires de cette rubrique